piątek, 2 października 2015

#6 Podsumowanie pierwszego trymestru

Pierwszy trymestr wiązał się przede wszystkim z tym, że moja ciąża została potwierdzona i to już uważam za bardzo zaskakującą wiadomość. Jeśli chodzi o dolegliwości to na szczęście nie miałam typowych objawów wczesnej ciąży czyli, np. wymiotów, czego chyba obawiałam się najbardziej. Dopiero od około 10 tygodnia zaczęłam odczuwać to, że jestem w ciąży, ponieważ ciągle chciało mi się spać i czułam się bardzo słaba, jednak musiałam zmierzyć się z tym sama, ponieważ mój partner myślał, że to symulacja i podanie szklanki wody było niekiedy problemem. Dobrze, że był to czas po sesji egzaminacyjnej i była chwila wolnego, bo nie wiem jakbym to przeżyła. Można powiedzieć, że przespałam 2 tygodnie ciąży. Możliwe, że brzmi to dość komicznie jednak tak właśnie było, wstawałam tylko na przygotowanie posiłku i kąpiel. Wyniki badań miałam rewelacyjne, że aż moja Pani ginekolog prowadząca ciążę stwierdziła, że wiele osób mogłoby mi tylko ich zazdrościć. Jednak to nie wszystko o czym chciałam napisać w 11/12 tygodniu podczas zajęć zaczęłam odczuwać pobolewanie podbrzusza
jednak po kilkunastu minutach przeszło i miałam nadzieje, że to nie było nic istotnego, wróciłam do domu zjadłam obiad i chciałam położyć się na jakąś godzinkę lub dwie. Jednak stwierdziłam, że jeszcze 'siusiu' i 'lulu' i tutaj niespodzianka, tyle że bardzo niemiła, okazało się, że zaczęłam plamić. Bardzo się tego przestraszyłam usiadłam na chwilkę żeby opanować emocje i poszłam z moim chłopakiem do najbliższego szpitala oddalonego od mojego miejsca zamieszkania jakieś 10 min. Niestety....to co mnie tam spotkało pokazało realia szpitali w naszym kraju. Wchodząc opowiedziałam co mnie sprowadza, a Pani która się tam znajdowała stwierdziła, że muszę poczekać w kolejce i zapytać lekarza czy mnie przyjmie, Halo, halo ? Ja znajdowałam się w szpitalu czy miejscu szpitalopodobnym ? No, ale co cierpliwie poczekałam chociaż każda minuta wydawała mi się wiecznością, bo bardzo bałam się o moje maleństwo. Minęło kilkanaście minut i w końcu weszłam do gabinetu. A tam co usłyszałam ? "Proszę jechać do innego szpitala, bo ja Pani i tak nic nie poradzę, najwyżej stwierdzę plamienie''. Ręce i wszystko co możliwe chyba mi w tej sekundzie opadło. Wyszłam z tego nawiedzonego miejsca i pojechałam do następnego szpitala o którym nie mam najlepszej opinii, ale z tego co już widziałam na swoich zajęciach to żaden nie gwarantowałby odpowiedniej opieki. Będąc w następnym szpitalu ktoś już raczył się zainteresować moją osobą, na dyżur trafiłam do profesora, profesora z mojej uczelni, jednak nie od razu zorientowałam się, że to On. Zaczął od wywiadu jak przystało jednak nie byłam z niego zadowolona, bo robił jakieś dziwne miny patrząc na mnie, zapytał co studiuje, a kiedy dowiedział się, że położnictwo to stwierdził, że za chuda jestem na taki zawód…ale to było dla mnie nieistotne chciałam w końcu dowiedzieć się co i jak. Poprosił mnie do badania i jak mogłam się spodziewać na standardy szpitali publicznych nikt nie zadbał o zachowanie moje prywatności, salowe chodziły w te i nazad, zasłonka która się tam znajdowała też nie robiła większego wrażenia na tym lekarzu. Ja naprawdę rozumiem, że Panie salowe też lekkiej pracy nie mają, ale pacjentka też człowiek i wypadałoby pomyśleć o tym. Na fotelu nie było ligniny i nawet nie wiedziałam czy jest zdezynfekowany, ale zapytałam grzecznie czy mogę prosić coś pod pośladki, jednak nikt mi nic nie położył, wiec we własnym zakresie załatwiłam sobie szary ręcznik papierowy. Miałam już tego wszystkiego serdecznie dosyć, ale nie wiedziałam, że najgorsze jeszcze przede mną zawsze słyszałam, że to kobiety są niedelikatne przy padaniach ginekologicznych, jednak ja do tej pory nie spotkałam takowej, mam na ten temat odwrotne zdanie. Tak bolesnego badania nawet sobie nie wyobrażałam chociaż i tak lekarz który mnie badał być tak ‘uprzejmy’, że polał mi wziernik kranówką, ale najgorsze było badanie bez pomocy wziernika. Nikomu nie życzę tak bolesnego badania, serio ! Sposób wykonania tego badania czułam jeszcze następnego dnia! Nie wiem czy to już takie wypalenie zawodowe czy takie odegranie się za to, że o coś poprosiłam, nie wiem... Następnie było badanie USG które wykazało, że z maleństwem wszystko w porządku, po plamieniu nie ma już śladu, ale szkoda, że nie mogłam zobaczyć maleństwa chociaż przed kilka sekund. Dowiedziałam się również, że muszę zostać w szpitalu na co się nie zgodziłam i tutaj mogą znaleźć się osoby które pomyślą, że jestem nieodpowiedzialna, ale zrobiłam jak zrobiłam i wszystko z tej okropnej historii zakończyło się dobrze. Byłam przygotowana na to, że jeśli plamienie znowu się pojawi to zgłoszę się do szpitala i w nim zostanę, ale do tego szpitala już nie wrócę. Szkoda również, że na wszelkie pytania uzyskiwałam odpowiedź: ‘’Nie wiem’’.  Na koniec zapytałam, że mogłabym prosić coś na infekcje, ponieważ odczuwam lekki dyskomfort, jednak tutaj znowu porażka, bo nie dostałam nic dlatego, że jestem w ciąży, a jak wiadomo w tym stanie nietrudno o infekcje, lekarz żadnej infekcji nie widział. Polecono mi jedynie używanie delikatnego mydła na co powiadomiłam lekarza, że używam białego jelenia i jest to jedne z najdelikatniejszych mydeł. Na tym skończyła się moja historia z tym szpitalem. Mimo tych wszystkich trudności uważam, że ciąża to piękny czas i jestem szczęśliwa, że zostanę mama ! J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz